Post 36(50) dni. Podsumowując.

Cały proces od początku do końca oczyszczającego głodowania jest opisany tutaj .

„Głodówka” trwała 36 kalendarzowych dni, z tego 7 dni – „suche”, 2-gi tydzień – czysta woda, 3-ci tydzień – woda z sokiem z cytryny lub z sokiem z żurawiny (świeżo wyciskanymi), 4-ty i 5-ty tydzień – wg M. Oganian, tj. z naparami z ziół: wierzbownica, echinacea, czerwona koniczyna, rdest itd. (ale bez miodu). Przyjmując popularny przelicznik efektywności (1 dzień „suchej” = 3 dni „na wodzie”) można powiedzieć, że w tym roku autor przeprowadził 50-dniowy post.

Dziś – 4-ty dzień „wychodzenia”.  Zaplanowany protokół „wyjścia”.

1-tydzień na rozwodnionych sokach (cytrusowe, melon, arbuz, jabłko, marchew, seler naciowy). 2-gi tydzień – te same soki, ale już bez wody oraz soki warzywne, smoothie i „zielone” koktajle. Poczynając od 3-go tygodnia stopniowo wprowadzanie samych owoców, warzyw i zieleniny w ich naturalnej formie.

Co zaobserwowano przez cały okres głodowania. Zęby nie zrobiły się bielsze, a włosy gęściejsze :-) . Co prawda ze wzrokiem przydarzyła się ciekawa rzecz: od 5 do 7 dnia suchego okresu nagle okazało się, że telewizję bardziej komfortowo oglądać bez okularów niż i w nich (które to okulary autor używa tylko do oglądania filmów i czytania książek). Niestety, po rozpoczęciu wodnego okresu głodowania ten fajny efekt zanikł. Oprócz tego odnotowano „lecznicze” rezultaty (o których już było pisane): ustało krwawienie dziąsła, ustąpiła kontuzja mięśni lub więzadła barku, która nie pozwalała normalnie ćwiczyć przez aż 4 miesiące.

 Szczegółowe samopoczucie już było opisane, ale podsumowanie takie:

–  jasność umysły i koncentracja myśli – polepsza się ;

– mocno wyostrza się powonienie;

– w drugiej połowie etapu postu „na wodzie” ma miejsce wrażliwość na zimno: podczas spacerów trzeba się cieplej ubierać, dłonie i stopy – chłodne (nawet w mieszkaniu);

– mięśnie gotowe do ćwiczeń i obciążeń, ale nie ma energii aby te ćwiczenia zaczynać. Wytrzymałość mięśni zostaje, zmniejsza się tzw. siła;

–  główny problem – obniżenie ciśnienia tętniczego i w związku z tym niemożność wykonywania gwałtownych zmian położenia ciała (powoduje silne krążenie głowy) ;

– dodatkowy problem – w głowie ciągle „kręcą się” wspomnienia przeróżnych smaków i zapachów soczystych naturalnych produktów, przypominają się wyrafinowane przepisy „daniomanów„ :-) .

 Perystaltyka.

W przeddzień „suchego” głodowania, a później w pierwszy dzień wodnego okresu (wg M.Oganian) i dalej co tydzień – celem oczyszczenia jelita grubego stosowano wlewnik Esmarcha (2 l. woda, sól, ocet jabłkowy). Do samego końca postu procedury te wykazywały jak dużo „złogów” zostaje w jelitach. Sama perystaltyka jelit nie przejawiała aktywności, za wyjątkiem momentu gdy zaszła wymuszona zamiana soku z cytryny dodawanego do czystej wody sokiem z pomarańczy. Po paru godzinach jelita „zadziałały” samodzielnie. Do normalnego funkcjonowania układ pokarmowy, wliczając perystaltykę, powrócił, poczynając od 3-go dnia „wychodzenia”, tj. na rozwodnionych sokach.

Po pierwszych dniach picia rozwodnionych soków waga ciała stopniowo zaczęła się powiększać, co pokazane jest na poniższym wykresie. Pojawiło się dużo energii, ćwiczenia znowu zaczynają być przyjemnością.

Ale najgłówniejsze  – widać, jak tak naprawdę niedużo jedzenia potrzebuje organizm, aby czuć się super.

wykres 08.04 pl.jpg

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s