„TRIADA” Cz. 3. JEDZENIE

Po napisaniu dwóch postów:

Powietrze, woda i jedzenie to “triada” która “opiekuje się” zdrowiem

“TRIADA” Cz. 2. WODA

autor przez dłuższy czas nie mógł zmobilizować się, aby porwać się na trzeciego członka „triady” – Jedzenie. Cóż tu można nowego napisać?  Przekształcając słynny cytat jednego z bohaterów kultowej rosyjskiej komedii „Operacja Y”:

 

– Wszystko już napisano przed nami    🙂 .

Wystarczy przeczytać chociażby książki rekomendowane przez niniejszy blog – to będzie wystarczające aby w zasadzie zrozumieć „gdzie hund begraben”. Pisać po raz kolejny, że jedzenie (tudzież – pożywienie) ma życiowo ważne znaczenie dla zdrowia i długowieczności organizmu człowieka – to, to samo, co w naszych czasach rozwodzić się na temat, że Ziemia jest kulą. Co prawda, tutaj natychmiast nasuwa się (aż piszczy z niecierpliwości) zastrzeżenie: przy takiej mocy przekonywania środków masowego przekazu – wystarczy jedno pokolenie, 20-30 lat, aby przeformatować młodzieży mózg. Że niby Ziemia jest znowu płaska.

Powróćmy jednak do naszych baranów. Czyli do Jedzenia. Więc autor znalazł jednak coś dodatkowego  do wyżej wymienionych mądrych książek.

„Dodatkowe” składa się z dwóch punktów: jeden to taki naukowo-teoretyczny, drugi – praktyczny, z własnego doświadczenia wynikający. Taka sobie niby porada.

Punkt pierwszy.

Co niektórzy wiedzą, ale większość nawet nie zastanawiała się, że nasz świat jest egzystencją fal, wibracji. Wokół nas są same fale i wibracje. Nawet takie „kulki”, zwane przez ludzi elektronami, które niby się obracają wokół innych „kulek” – zlepionych w jądro atomu, jak to przedstawia nam planetarny model Pana Rutherforda – wszystkie te niby „kulki” tak naprawdę to jednocześnie jeszcze i fale. Taka … abrakadabra. Żeby mózg człowieka, który się nastawił na poczytanie o Jedzeniu, nie przegrzał się, ograniczymy się prostym stwierdzeniem, iż wszystkie cząstki posiadają własną częstotliwość wibracji. I każda komórka wszystkich żywych organizmów (oraz molekuły NIE żywych też, nawiasem mówiąc) ma własną częstotliwość. I organizm nasz też ma własną częstotliwość. Wibracji. I każdy produkt, który spożywamy, także ma własną częstotliwość wibracji. Wyobraziliście to sobie? A teraz – uwaga:

Produkty, które jemy posiadają wibracje o niskiej lub wysokiej częstotliwości. I według dziwnego, niewytłumaczalnego, po prostu tajemniczego, zbiegu okoliczności niską częstotliwość maja te „złe” zakwaszające produkty, przed którymi stanowczo już ponad sto lat ostrzegają szanowni autorzy wymienionych wyżej książek. I odwrotnie – wysoką częstotliwość mają „dobre”, alkalizujące produkty – owoce, warzywa, trawy. W stanie żywym, rzecz jasna. „Zabijcie” owoc obróbka termiczną – i on zmieni częstotliwość wibracji. I cóż z tego wynika? Otóż wniosek jest bardzo prosty, na dodatek ma on potwierdzenie w praktyce. Człowiek poprawnie odżywiający się zaczyna przesuwać skalę własnych wibracji od niższych ku wyższym częstotliwościom. No a dalej, dla tych, kto zainteresował się tematem – praktyki duchowe oraz literatura ezoteryczna będzie pomocna. Temat ten – jak Ocean – bezbrzeżny. W sensie takim, czym się różni człowiek  „niskoczęstotliwy” od  człowieka „wysokoczęstotliwego”.

Punkt drugi.

W żaden sposób nie jest związany z pkt. 1. Rada praktyczna. Jako pomoc dla początkujących lub słabowolnych   🙂   . Jaki jest najprostszy sposób aby uniknąć „załamania” i przypadkiem nie poddać się chwilowej impulsowej pokusie zjedzenia czegoś „smacznego” , ale przy tym bardzo szkodliwego? Patent polega na tym, żeby znaleźć najsłabsze ogniwo (etap poniekąd), na którym można zwalczyć taki impuls. I ogniwem takim jest SKLEP. Tak, jest to bardzo proste – NIE KUPUJCIE! Znacznie prościej, będąc w sklepie odwrócić się od gabloty ze słodyczami lub stanowczo ominąć z wózkiem chłodziarki z wędlinami lub nabiałem, niż będąc już w domu walczyć ze swoja silna wolą    🙂   , patrzeć na zakupione „smakołyki” i starać się ich nie zjeść.

Możliwe, że ktoś pobłażliwie wyśmieje tak naiwną radę, ale ośmioletni staż surowojedzenia autora wykrystalizował właśnie taki mały praktyczny wybieg.

Na tym seria dot. „triady” jeszcze się nie kończy. Istnieje jeszcze jeden – czwarty członek „triady” (niech wybaczą autorowi taki sofizmat) – szara taka eminencja. Ale też mocno wpływa na zdrowie człowieka. Jak na razie – przemieszczajcie swój organizm od „ciemnego” (o niskiej częstotliwości) do „jasnego” (o wysokiej częstotliwości), prawidłowo wybierając trajektorię pomiędzy półkami w supermarketach   🙂

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s