Wielu mądrych ludzi na całym świecie napisało lub rzekło masę aforyzmów czy też po prostu mądrych myśli na temat cudownej mocy wiary. Nawet najbardziej uparci przedstawiciele medycyny tradycyjnej oficjalnej nie podważają wielkiego wpływu siły woli chorego na rezultaty procesu leczenia. O tym – kiedy indziej. A teraz chciałoby się porozmawiać o tym, jak “zwykli” ludzie, odżywiające się na co dzień w sposób tradycyjny (dla naszych czasów) czyli jedzeniem mieszano-martwym, odnoszą się do nowych dla nich informacji o cudach surowojedzenia.
Znany amerykański reżyser John Carpenter w 1988 roku nakręcił film “Oni żyją” (“They Live”). Nie wgłębiając się do fabuły oraz misję filmu, warto zwrócić uwagę na jeden wyjątkowy epizod. Sam ten oddzielnie rozpatrywany epizod już można uznać za jaskrawą ilustrację zachowania 90% nowoczesnych ludzi. Główny bohater filmu, przypadkiem znajduje pudełko z okularami wyglądającymi jak przeciwsłoneczne, które jednak nimi nie są, a pokazują prawdziwy wygląd (należy rozumieć – istotę) otaczających ludzi. Próbuje podzielić się tym strasznym odkryciem ze swoim bliskim kolegą, ale kolega zamiast po prostu założyć okulary i sprawdzić słowa bohatera filmu, zbywa go, a kiedy tamten nie odstępuje – zaczyna bójkę. Porządnie biją i kopią się na wzajem. Rozkwasiwszy sobie twarze, “oponenci” kończą swoją dyskusję tym, że główny bohater siłą zakłada na nos “niewiernemu Tomaszowi” cudowne okulary. I natychmiast zanika sens bicia się i dyskutowania: wszystko okazuje się właśnie takie jak mówił od samego początku główny bohater. Przez okulary widać, że wśród ludzi znajduje się ogromna ilość “obcych”.
Morał tej bajki jest następujący:
- zamiast tego, żeby dyskutować w nieskończoność o czymś i odpychać proponowane DOWODY czasami wystarczy po prostu sprawdzić to samemu (“to jest – raz”, jak mówił Erast Fandorin)
- niektórym ludziom, żeby ich uratować, trzeba, wyrażając się obrazowo, “dać w pysk”, inaczej mówiąc – zmusić ich do podporządkowania się (“to jest – dwa”, jak mówił tenże Erast).
Wracając do głównego tematu tj. stosunku “tradycyjnie” odżywiających się ludzi, a razem z nimi całego molochu nowoczesnej medycyny do opowiadań witarian o cudownych wyleczeniach przewlekłych (a często i śmiertelnych) chorób, o rewelacyjnym samopoczuciu, o wybitnych osiągnięciach sportowych itp. Wydawałoby się nic prostszego zamiast wyśmiewać i podważać – spróbuj sam. W ciągu miesiąca, pierwsze rezultaty powiedzą same za siebie. Niestety większość ludzi zachowuje się właśnie tak, jak “niewierny Tomasz” z opisanego powyżej epizodu.