Kilka słów na temat zaplanowanego protokołu głodowania: mimo informacji na początku <7 dni „sucha” i 29 dni wg M.Oganian>, należy sprostować, że w rzeczywistości realizowany jest bardziej srogi plan:
1-y tydzień – „sucha”, 2-gi tydzień – czysta woda, 3-ci tydzień – woda ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny lub żurawiny, 4-ty i 5-ty tydzień – właśnie wg. M. Oganian, tj. z ziołami: wierzbownica, echinacea, czerwona koniczyna, rdest itd. (ale bez miodu).
A więc, DZIEŃ DWUDZIESTY PIERWSZY (etap – „wg M.Oganian”)
Po 2-ch tygodniach głodowania został zauważony jeden symptom: po przebudzeniu prawie każdego rana (z małymi wyjątkami) odczuwalny jest ból gardła (szczególnie przy przełykaniu). Zwykle autor neutralizuje ból gardła płukaniem osoloną wodą. Tym razem spróbował płukania martwą „wodą”. Pomogło. Po ok. 4 dniach ból rano nie pojawiała się.
Ogólny stan: nasiliły się zawroty głowy przy wstawaniu z pozycji leżącej lub siedzącej. Nie każdego dnia, ale czasami zdarzają się napady słabości, pomagają wówczas spacery na świeżym powietrzu. Ciało „kombinuje” i w każdym dogodnym momencie stara się przyjąć najbardziej energooszczędna pozycję – krótko mówiąc – poleżeć 😊
Waga zeszła aż do 59,7 kg.
Puls i ciśnienie – średnio na poziomie 57 i 92/58
Zapach z ust praktycznie zaniknął. Język tez prawie oczyścił się, ale w buzi pozostaje stały nieprzyjemny przysmak, wynik trwającego procesu oczyszczania. Mimo częstego picia wody, w ustach szybko pojawia się odczucie suchości.
Sen normalny. Krótki – po 5-6 godzin
Perystaltyka tez „usnęła”. 😊
Ćwiczenia fizyczne – obciążenia i intensywność trzeba ograniczać, i główny problem nie w słabości mięśni, a w zawrotach głowy, które pojawiają się przy większej liczbie powtórzeń.